Federacja Oceny Blogów

Federacja Oceny Blogów powzięła sobie za zadanie szczerą i konstruktywną ocenę blogów. Jeśli chcesz abyśmy ocenili twojego bloga - zgłoś się w Księdze i cierpliwie czekaj, aż Prezydium Katowskie dokona egzekucji... znaczy oceni.
Często ocenie poddajemy blogi, które nie były zgłaszane, bowiem to taka nasza mała misja. Niektórzy chwalą się ocenami wysmażonymi przez osoby, z którymi są "zakumplowani", lub wystawionymi przez grupy oceniające subiektywnie - wiadomo, jakaś piętnastoletnia fanka Harrego Pottera, będzie skakać z radości i obsypywać kwieciem każdego, kto ulepi nowy fan-fic z jej ulubionej powieści... Ale czy to znaczy, że opowiadanie jest dobre? Tylko dlatego, że spodobało się "różowej niewieście"? Nie... My recenzujemy i oceniamy także opowiadania i blogi, których nie zgłaszacie, dlatego nie jęczcie i nie miauczcie: "A ja wam tego do oceny nie dawałam!" Zamieszczając swoje prace na jawnych blogach, zamieszczacie je publicznie i do publicznego użytku, zatem my, niczym internetowi krytycy i publicyści, rzucamy na was okiem dodając swoją opinię do całokształtu. Dość czasów "cichej umowy" między oceniającymi i ocenianymi, dość układów "ręka, rękę myje".
Jeśli taka kolej rzeczy wam nie pasuje, to zawsze możecie pisać do szuflady.
W przeciwnym razie, bądźcie gotowi na spotkanie z nami.

UWAGA PRETENDENCIE

Priorytetem jest dla nas szczerość, więc ocena może Ci się nie podobać. Może Cię boleć, choć coś takiego nigdy nie było celem Prezydium. Nie mamy zamiaru Cię za nic przepraszać - bywamy złośliwi, ale nie chamscy (chyba, że ktoś jest chamski wobec nas). My komentujemy po przeczytaniu całości, bądź zaznaczamy, ze odnosimy się tylko do fragmentu - tego samego oczekujemy od Ciebie. My oceniamy konstruktywnie - ty komentuj konstruktywnie. Dialog a nie pyskówka. Możesz wierzyć - w tym nam nie dorównasz.

FEDERACJE

Aby oceny były sprawiedliwe Prezydium powołuje Federacje.

Federacja WWS World Wide Story (TXT) - Ocenie podlega tylko tekst bloga, czyli opowiadanie. Grafika i poprawność językowa nie są oceniane, bądź tylko w minimalnym stopniu (kiedy wyraźnie utrudniają lekturę)


Federacja TI Total Image (OGB) - Ocenie podlega tylko grafika bloga. Opowiadanie nie jest oceniane.




Federacja WFW Word For World (OOB) - Ocenie podlega tylko poprawność językowa bloga. Grafika nie jest oceniana, bądź tylko w minimalnym stopniu (kiedy wyraźnie utrudnia lekturę).


Federacja HOCC Heavy Order Combo Championclass(TOB) - Ocenie podlega tekst i poprawność językowa bloga. Grafika nie jest oceniana, bądź tylko w minimalnym stopniu (kiedy wyraźnie utrudnia lekturę)


Federacja HSCC Heavy Style Combo Championclass(TGB) - Ocenie podlega tekst i grafika. Poprawność językowa nie jest oceniana, bądź tylko w minimalnym stopniu (kiedy wyraźnie utrudnia lekturę)


Federacja WGC World Grand Championclass (TGO) - Najbardziej ekskluzywna kategoria. Ocenie podlega całość bloga. Do oceny w tej kategorii kwalifikuje Prezydium Katowskie.



Jeśli chcesz zgłosić swój
blog do oceny wpisz się w Księdze Zgłoszeń, podając:
-Dane kontaktowe (e-mail, lub numer: GG)
-Adres bloga
-Federacja, której chcesz poddać swój blog.


sobota, 9 lutego 2008

PIERWSZE WRAŻENIE? CIEMNOŚĆ, WIDZĘ CIEMNOŚĆ!

Prolog

Dym obijał się o czarne, osmalone mury.

Czy dym może się obijać? O.o


Jak i jego współplemieńcy miał szpetną, posiekaną twarz przyozdobioną żółtymi ślepiami i krwiożerczym uśmiechem.


Posiekaną twarz O.o . Chyba „…pooraną bliznami, przyozdobioną…” jak już. I „Tak, jak jego współplemieńcy” lub „podobnie od współplemieńców”


Podobnie do reszty miał wspaniały widok na wznoszącą się pod skalną ścianą monumentalną budowlę.

„Podobnie, jak reszta…”


W ciemnym, zimnym pomieszczeniu, za jedną z setek okiennic można było przeoczyć falowanie postrzępionych szat, chociaż nic inne nie drgnęło.

Nic innego. I trochę niejasne to zdanie, nie dałoby się tego jakoś ładniej sformułować?


Do trzech postaci stojących cierpliwie, bez ruchu z pewnością dotarło przeszywające rżenie.

Ten przecineczek leeeeeci! Ale już, won, sio mi stąd.


Ich ciała okrywały łachmany sprawiające wrażenie kłębu pajęczyny.

A może po prostu „przypominające kłęby pajęczyny”?


Ich szaty nie wydały szelestu czy zbytnich dźwięków charakterystycznych dla okrycia.

Możesz mi powiedzieć, jaki to jest dźwięk „zbytni”?


Persona powolnym krokiem podeszła do brudnej ściany, gdzieś wyżej można było dostrzec strzępy czegoś, co dawno temu było zapewne misternym gobelinem

Misternie utkanym..? Ale chyba nie trzeba… hmm… nie mam pewności.


Blada dłoń skierowała się na sczerniałe kamienne bloki, wokół niej zawirowała mgiełka o niezdrowym kolorze.

Jaki kolor jest niezdrowy? Niezdrowo [tu wstaw kolor] może?


A wrażenie ogóle? Cokolwiek to chaotyczne w tym sensie, że jakoś kilka razy się zgubiłam w tym o której ubranej na czarno postaci aktualnie piszesz, byłoby dobrze, gdybyś zwróciła na to uwagę. No i akcja przenosi się z pomieszczenia na plac w trochę niezaznaczony sposób. ;)

Nom. Błędów trochę jest, ale przyznać muszę, że klimat jest nienajgorszy. Miało być tajemniczo i jest. Jak na razie żadnego lamerstwa nie zoczyłam. Czyta się dobrze, jakiś tam styl masz, „gramatyka nie utyka”.

Aha! Umieszczone pod prologiem stwierdzenie, że już wszyscy go już czytali mnie rozbroiło XD


Rozdział Pierwszy, cz. I

Przepraszam, ale co tu tak czerwono? Konwencja programowa SLD, czy jak? Niech zgadnę… klawiatura oberwała piąchą/glanem i spacja odmówiła posłuszeństwa?


Słoneczna tarcza utrzymywała się nafirmamencie jakby patronując krainie zaległej w jej cieniu.

Cień tarczy słonecznej mnie nieco… zaskoczył O.o .


Dłuższy czasmożna go było dostrzec szybującego ponad przełomem, lecz nagle uniósł się znadjaru i skręcił na lewe wzniesienie.

To „lewe wzniesienie” aż prosi się, żeby je dyskryminować.


Owiewał ciało pozostawiającprzyjemne uczucie świeżości, orzeźwiał umysł i pozwalał wznieść się wysoko,ponad chmury

Przepraszam, ale musiałam: jesteś konsultantką avon’u?


A a propos dialogu… czy jak rozmawiasz ze znajomymi to też w każdym zdaniu wymieniasz ich imiona i to na dodatek tak ładnie odmienione?


Była nieco ciemniejsza – koloru piegów, którymi usypana była twarz.

Może lepiej… hmm… upstrzona? Chociaż nie, teraz to jakby muchy na niego narobiły… XD


Lasek nieco sielankowy… hmm… te wszystkie zwierzaki naprawdę by tak kompletnie nie zauważały ludzi? Ale opis ładny, tu Cię pochwalę :D


Las słał pod nogi późnowiosenne kwiecie, jakby chciał zatrzymaćulubioną sobie porę roku.

Bez „sobie”


– Bruno, puścimy konie galopem, teraz jestrówny, a ten ptak nie ujedzie dalej – zaoponował Meltar, przerywającpochłoniętego wywodem przyjaciela mówiącego z dumą o nowej technice zakładaniasideł, którą, jak twierdził, sam wymyślił.

Oj, oj, oj! Potworek! Chyba nie „teraz”, a „teren”, to po pierwsze. Po drugie, chyba nie „przerywając przyjaciela”, tylko „przerywając przyjacielowi mówiącemu”. A uwaga o ptaku jest dla mnie raczej niezrozumiała, chyba, że coś przegapiłam. O.o


– Ech, ty niecierpliwy. Posłuchałbyś czasem o czymś mądrym, pożytecznym, a nie.–

a nie…! - <--- tak bym to zapisała.


Wierzchowiec Bruna dał susa z górki, z którejchwilę temu skubał trawę, uwiesił się na wędzidle i swobodnie puścił cwałemzarzucając ostro łbem. Jeździec krzyknął zaskoczony i w ostatniej chwiliuwiesił się końskiego boku

Powtórzenie. [„uwiesił”]


Poszkodowany podniósł się z podłoża mamrocącprzy tym coś o niewdzięcznym zwierzęciu i nieuchowanej szkapie

Wychowanej chyba?


Eldern i Meltarpuścili to mimo uszu i ruszyli na przód stępem.

Stępa. Ruszyli stępa. Nie wiem dlaczego, ale tak się pisze.


Kiedy dotarli do celu, Bruno odczuwałboleśnie w nogach przebyty kilometr, w szczególności, że do nie dawna nieprzyszło mu podróżować pieszo.

Raczej „już dawno nie przyszło mu podróżować pieszo”.


Mężczyźni dotarli do wrót. Pieczętowała jeczarna żelazna brama, która zdawała się pamiętać czasy pierwszych królów nowegoświata. Niestety po przekroczeniu tego progu czar pryskał.

Może tak:

„Mężczyźni dotarli do wrót. Czarna żelazna brama zdawała się pamiętać czasy pierwszych królów nowego świata. Niestety po jej przekroczeniu czar pryskał.”


To się domaga gwałtownej korekty. Poza tym… dobre opisy, podobały mi się. Dialogi też nie były złe, poza wytkniętym już nadużywaniem imion. Miejscami jednak odmiana padła.


Rozdział Pierwszy, cz. II

Bruno odnalazł swego konia, wsiadł jednak na niego niechętnie. Nie mając zamiaru zwiedzać harmidru miasta ruszyli boczną drogą, co prawda dłuższą, ale o wiele szybciej pozwoliła dotrzeć im choć do śródmieścia.

Zwiedzać harmider? O.o


Tak czy owak, było lepiej niż na jesień po zbiorach, wtedy można było tylko pomarzyć o dotarciu na zamek.

…było lepiej niż na jesieni, tuż po zbiorach, wtedy…


Bezładnie wyrastające z ziemi domy pokrywały stwardniałą ziemię.

Oj!


Po znacznym upływie czasu znaleźli się na drodze pałacowej.

„Po dłuższym czasie…”?


Pałac widoczny był niemal z każdego zakątka miasta, pomimo że nietypowo usytuowany trzymał się z dala od rynku

Nie myl proszę pałacu władcy z ratuszem.


Rozwarta brama odsłaniała kamienną schodnię i wielkie dębowe wrota pokryte najrozmaitszymi zdobnikami.

Zdobieniami raczej.


Nad wyrytymi w odrzwiach metropoliami świeciły tysiące dębowych gwiazd i księżyców.

Wyrytymi na odrzwiach


Troje mężczyzn szybkim tempem wspięło się na schody zmierzając ku rozpostartym wyzywająco skrzydłom.

„Trzech”, a nie „troje”, ponieważ to sami mężczyźni. „W szybkim tempie”, a nie „szybkim tempem”.


Bruno, Eldern i Meltar przemierzyli pierwszą salę ignorując wszystkie wyryte w ścianach odrzwia.

Wyryte w ścianach odrzwia O.o


Spod drewnianych progów uchodziły szepty i przytłumione chichoty; o czym mogła drwić służba?

„Znad progów”. I nie „o czym”, tylko „z czego”


Marmurowe płaty sunęły faliście po łukowatych ścianach przedsionka zostawiając za sobą przyległe do tynku ozdobniki.

Que? O.o


strop, bariery i stopnie były bogato przybrane perłami i połyskującym metalem, co z kolei nadawało owalnej sali chłodnej elegancji.

Mnie akurat chłodna elegancja kojarzy się z prostotą… Mam pytanie… Wyobraziłaś sobie ten pałac, czy tylko tak pisałaś „na żywca”?


mimo wszystko był to jedynie przedsionek perfekcji zamku.

Może „przedsmak”?


Nie możliwym było zliczyć wszystkie komnaty i kolejne poziomy kompleksu.

Niemożliwym


Nie możliwym było zliczyć wszystkie komnaty i kolejne poziomy kompleksu. Dlatego istniało wiele głównych dróg i korytarzy, dzięki którymi można było łatwiej osiągnąć wybrany cel. Drogi te trzeba było wpierw odnaleźć i poznać, bo nie sposób było często odróżnić przejścia dla służby od ważnego korytarza. Plany zamku były więc ściśle strzeżone.

Oj, powtórzenia i cały fragmencik ogólnie do przeróbki. Pod względem merytorycznym też.


Ociosany kamień nie trzymał ciepła, w pomieszczeniu panował orzeźwiający chłód.

Jak kamienna budowla to raczej wiadomo, że jest tam chłodno. No i nie trzymałby ciepła niezależnie od tego, czy ociosany, czy nie


Z podłogi wyrastały dwa rzędy kolumn, gdzie w cieniu wysokich filarów przycupnęli odwieczni doradcy królów.

Co ty masz z tym wyrastaniem, dziewczyno O.o I ci odwieczni doradcy tak jakoś dziwnie zabrzmiało…


Idąc pomiędzy, wyczuwało się pełzający po sobie krytyczny wzrok posągów, które stanęły tam jeszcze przed ukończeniem całej budowli.

Zdanie do przeróbki. Następnych kilka też.

Generalnie cały opis zamku najpiękniejszy nie jest.


i wszyscy troje pokłonili się.

Wszyscy trzej. Sami faceci, pamiętasz?


Z uwagą potarł swój szorstki pociemniały zarost i zwrócił się do przybyłych.

Pociemniały? O.o


Truchło znaleźli kupcy, w lesie na stoku, jadąc Północnym Traktem

Truchło znaleźli kupy, w lesie, na stoku, jechali Północnym Traktem.


Wy, weźmiecie dwudziestu ludzi i tych oto tutaj i udacie się wzdłuż Północnego Traktu, kupcy wskażą wam drogę.

Po co to „wy”? Po prostu: „Weźmiecie tych tutaj i jeszcze dwudziestu ludzi. Udacie się wzdłuż Północnego Traktu, kupcy wskażą wam drogę”


Nie wystarczyło to jednak na długo i zanim dotarli do garnizonów, brodaczowi i jego towarzyszom głowa pękała od klekotu wiernych.

Trajkotu raczej.


*Mimo, że nazwa „miasta piwowarów” jest pisana przez dwa „a”, w wyrazie „aamenor”czyta się jedno „a”. Podwójne „a” zostało użyte, aby podkreślić akcent padający na tę cześć. Nazwę czyta się prosto: „Ame-nor”.

Chyba A-menor lub A-me-nor…?


Rozdział Pierwszy, cz. III

Słońce na horyzoncie zbliżało się ku zachodowi

Jak było na horyzoncie to albo był zachód, albo wschód. Albo dzień polarny.


Insynuował dowódca przypominając sobie stare czasy i obyczaje

Nie najszczęśliwsze słowo ta „insynuacja”


A piwiarnia razem ze starym spłonęła zanim na świecie się pojawiłem...

„Zanim się na świecie pojawiłem” będzie naturalniejsze.


Eldern zsiadł z konia, spod jego nóg uciekły ostatki wiotkiej, płowej trawy porozrzucanej wśród drzew.

Que? O.o


Mdłe światło, które jeszcze nie zdążyło zniknąć tępiło ostre kąty świerków i jodeł rosnących daleko na wzgórzach

„łagodziło ostre kontury” raczej.


między skałami rozbijało
głębokie pohukiwanie

rozbrzmiewało


wielka połyskująca perła koliła niemiłosiernie w oczy

słońca, tak? I co do tego „koliła” mam wątpliwości, ale niegdzie nie znalazłam informacji, czy to poprawnie, czy nie, wiec się nie czepiam.


nachalne ćwierki nieustannie przeszywające powietrze

ćwierkanie.


Nie wiem też dlaczego używasz na określenie żołnierzy słowa o wybitnie pejoratywnym znaczeniu takiego, jak „załdak”…


Flora zakrywająca przed nimi drogę była ciemnozielona i mięsista, zupełnie jakby las zapomniał, że lato w pełni.

Kilka stron wcześniej poinformowałaś mnie, że jest późna wiosna. Naprawdę.

Hmm… zwie się to Północny Trakt” a to jakieś ścieżynki w lesie? I jak oni się nimi przedzierali z wozami?


Nie uszli nawet ćwierć staja

„Stajania” z tego, co pamiętam. Choć możliwe, zew obie formy są dopuszczalne.


Bohaterowie

No, na razie troszku mało o nich, żeby się tak konkretniej wypowiadać. Jedyna osoba, która zapadła mi w pamięć to Bruno. No i jeszcze ten, co tak mało gada. Eldern?

Fabuła

Też jeszcze trudno się wypowiadać, ale jak na razie nie jedzie kiczem, nie wali plastikiem i nie śmierdzi lamą. Czyli jest nieźle. Czy pomysłowe? Jeszcze nie wiem. W każdym razie plusy za realizm (konie, które się męczą etc.) Niezłe opisy, mimo, że miejscami wpychasz bohaterów w bardzo sielankową scenerię całość nie sprawia wrażenia słodkiego i cukierkowego. In minus? Specjalnie mnie nie wciągnęło, ale to może być wina niewyspania i lekkiego kaca (mojego rzecz jasna). Kiedy napiszesz coś nowego to przyślij mi proszę na maila, chętnie przeczytam.

Szablon

Cóż, na samej górze jasny obrazek smoka. W ramach nagłówka? A niech będzie, mnie tam za jedno. Rysunek całkiem niezły, jasny (!), kolorystycznie nie ciska o glebę i zbyt wielu punktów kiczu nie załapuje.

Szablon jest jednokolumnowy, prosty, nawet pokusiłabym się o stwierdzenie, że prawie elegancki. Prawie. No i tutaj wracamy do wzmiankowanej już ciemności. Tło jest czarne. Na początku myślałam, że czcionka też O.o . Ale nie. Jest bardzo ciemno zielona. Co można zaobserwować po ustawieniu na full takich parametrów jak „contrast” i „brightness”, co w przypadku mojego Philipsa równa się utracie wzroku. Czcionka szara (nie biała, zbytnio kontrastowałaby z tłem, co męczyłoby oczy) byłaby o wiele czytelniejsza. Sam krój nie jest najgorszy, choć przy tak małych literkach „szeryfy” troszku przeszkadzają (ale możliwe, że tylko mnie, bo mi ostatnio zupełnie już od monitora wzrok wysiada).

Linki – te na podstronie wyglądają ok., ale te na głównej (chyba jednak ważniejsze?) są maciupkie i nieczytelne (na dodatek w tym samym kolorze co reszta bloga, więc aż trochu dziwnie). Poniżej tekstu to samo. Plus za ilustracje, bardzo ładnie umieszczone miniaturki i bonusowy jakiś punkcik za uzyskanie pozwolenia fotografów na ich umieszczenie. Gdyby czcionka była jaśniejsza, a linki bardziej wyróżnione, a w każdym razie odróżnione od reszty byłoby naprawdę bardzo dobrze.

No, chyba tyle? Nic więcej nie przychodzi mi do głowy, ale jeśli zapomniałam się o czymś wypowiedzieć, to pisz.


Fabuła: 5/10 (głównie dlatego, że jeszcze niewiele o niej wiem, dodaj jeszcze ze trzy części, będę mogła się konkretniej wypowiedzieć)

Postacie: 6/10 (jak wyżej)

Pomysłowość: 7/10 (też trudno oceniać, ale zapowiada się nieźle)

Styl: 7/10

Całkowita ocena tekstu: 25/40


Układ: 9/10 (jednak mi trochę bocznej ramki do szczęścia brakuje)

Ilustracje: 10/10 (stonowane, ładne)

Przejrzystość: 7/10 (z tym jest gorzej, główne ze względu na ten sam kolor czcionki)

Styl i kolorystyka: 9/10 (dałabym 10 gdyby coś tam było widać x^x )

Całkowita ocena grafiki: 35/40


Ortografia: 9/10 (coś tam było)

Gramatyka: 6/10 (miejscami karkołomna)

Interpunkcja: 9/10 (nie było tak źle, chyba, że po prostu czegoś nie zauważyłam x^x )

Łatwość odbioru: 7/10 (no, miejscami można było się zgubić)

Całkowita ocena poprawności językowej: 31/40


Całkowita ocena bloga: 91/120 [Waga Superśrednia – Wyróżnia się ponad przeciętność. Ciekawe, często intrygujące. Najczęściej to opowiadania rozwijające się, niespecjalnie innowacyjne, ale z pewnością progresywne w całokształcie. Przy czym Ciebie akurat podciągnęła grafika i względna poprawność]

6 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Dziękuję za ocenę. A teraz kilka wyjaśnień:

„Dym obijał się o czarne, osmalone mury.
Czy dym może się obijać? O.o”
Tak, dym może „się obijać”, w szczególności, że w tym tekście literackim dozwolone jest użycie przenośni, rozumiem, że Ty nie stosujesz środków stylistycznych.

Jak i jego współplemieńcy miał szpetną, posiekaną twarz przyozdobioną żółtymi ślepiami i krwiożerczym uśmiechem.
Posiekaną twarz O.o . Chyba „…pooraną bliznami, przyozdobioną…” jak już. I „Tak, jak jego współplemieńcy” lub „podobnie od współplemieńców”
Tak, ta twarz była posiekana. Dosłownie. Nie rozumiem, dlaczego uważasz, że twarz nie mogła być posiekana? Zapewniam Cię, ta jak najbardziej była.
Dlaczego uważasz, że powinnam „Jak i jego współplemieńcy” na jeden z podanych przez Ciebie zwrotów? Nie lubię gołosłowności... Ta uwaga nic nie wniosła.

Podobnie do reszty miał wspaniały widok na wznoszącą się pod skalną ścianą monumentalną budowlę.
„Podobnie, jak reszta…”
Tu się zgodzę, poprawiłam.

W ciemnym, zimnym pomieszczeniu, za jedną z setek okiennic można było przeoczyć falowanie postrzępionych szat, chociaż nic inne nie drgnęło.
Nic innego. I trochę niejasne to zdanie, nie dałoby się tego jakoś ładniej sformułować?
Postaram się, choć przyznam, że sprawia mi to trudność.

Do trzech postaci stojących cierpliwie, bez ruchu z pewnością dotarło przeszywające rżenie.
Ten przecineczek leeeeeci! Ale już, won, sio mi stąd.
Cóż... Znów pozostawiłaś mnie samą, bez jakiegokolwiek wyjaśnienia... Ale to nie ja się znam na interpunkcji, zmieniłam. W każdym razie ja wciąż uważam, że można stać cierpliwie bez ruchu oraz stać cierpliwie I bez ruchu. Z tego właśnie względu oddzieliłam przecinkiem.

Ich ciała okrywały łachmany sprawiające wrażenie kłębu pajęczyny.
A może po prostu „przypominające kłęby pajęczyny”?
To i kilka innych jest wynikiem pewnej niefortunnej korekty, już zmieniłam na odpowiedniejsze zdanie.

Ich szaty nie wydały szelestu czy zbytnich dźwięków charakterystycznych dla okrycia.
Możesz mi powiedzieć, jaki to jest dźwięk „zbytni”?
Brzydka gafa, wstyd... Chodziło mi o „jakichkolwiek dźwięków”. Żeby mózg był połączony z klawiaturą...

Persona powolnym krokiem podeszła do brudnej ściany, gdzieś wyżej można było dostrzec strzępy czegoś, co dawno temu było zapewne misternym gobelinem
Misternie utkanym..? Ale chyba nie trzeba… hmm… nie mam pewności.
Zdanie jest jak najbardziej poprawne. Już Ci się mózg lasuje ;)

Blada dłoń skierowała się na sczerniałe kamienne bloki, wokół niej zawirowała mgiełka o niezdrowym kolorze.
Jaki kolor jest niezdrowy? Niezdrowo [żółtym] może?
Taki właśnie mam plan.

Przepraszam, ale co tu tak czerwono? Konwencja programowa SLD, czy jak? Niech zgadnę… klawiatura oberwała piąchą/glanem i spacja odmówiła posłuszeństwa?
Nie zgadłaś! Onet dostał cioty! A klawiatura co najwyżej mogła oberwać ufajdanym paluchem.

Słoneczna tarcza utrzymywała się nafirmamencie jakby patronując krainie zaległej w jej cieniu.
Cień tarczy słonecznej mnie nieco… zaskoczył O.o .
Teraz to już jest kraina zalegająca w dolinie... Klawiatura nie gwałci >_<

Dłuższy czasmożna go było dostrzec szybującego ponad przełomem, lecz nagle uniósł się znadjaru i skręcił na lewe wzniesienie.
To „lewe wzniesienie” aż prosi się, żeby je dyskryminować.
Dyskryminowane!

Owiewał ciało pozostawiającprzyjemne uczucie świeżości, orzeźwiał umysł i pozwalał wznieść się wysoko,ponad chmury
Przepraszam, ale musiałam: jesteś konsultantką avon’u?
Nie, już nie jestem. Zostawiłam ulotki ze schroniska i nie miała u nich większego interesu.

A a’propos dialogu… czy jak rozmawiasz ze znajomymi to też w każdym zdaniu wymieniasz ich imiona i to na dodatek tak ładnie odmienione?
Jak już wspomniałam, ja to średniowieczny chłop feudalny, gdzie mi tam do dostojników królewskich. Ty to masz widzimisie!

Las słał pod nogi późnowiosenne kwiecie, jakby chciał zatrzymaćulubioną sobie porę roku.
Bez „sobie”
Nie, „sobie” zostaje.

– Bruno, puścimy konie galopem, teraz jestrówny, a ten ptak nie ujedzie dalej – zaoponował Meltar, przerywającpochłoniętego wywodem przyjaciela mówiącego z dumą o nowej technice zakładaniasideł, którą, jak twierdził, sam wymyślił.
Oj, oj, oj! Potworek! Chyba nie „teraz”, a „teren”, to po pierwsze. Po drugie, chyba nie „przerywając przyjaciela”, tylko „przerywając przyjacielowi mówiącemu”. A uwaga o ptaku jest dla mnie raczej niezrozumiała, chyba, że coś przegapiłam. O.o
Dwie pierwsze uwagi wzięte do serca, ostatnia zignorowana. Przegapiłaś coś.

– Ech, ty niecierpliwy. Posłuchałbyś czasem o czymś mądrym, pożytecznym, a nie.–
a nie…! - <--- tak bym to zapisała.
To już zależy od Twojego wyobrażenia. On się żachnął, nie wykrzyknął. Powiedział z przekąsem, burknął, wymamrotał.

Poszkodowany podniósł się z podłoża mamrocącprzy tym coś o niewdzięcznym zwierzęciu i nieuchowanej szkapie
Wychowanej chyba?
Nie, „nieuchowanej”. To wyraz bliskoznaczny, może raczej archaizm.

Eldern i Meltarpuścili to mimo uszu i ruszyli na przód stępem.
Stępa. Ruszyli stępa. Nie wiem dlaczego, ale tak się pisze
Nie. Tak się robi błąd. Z dumnym właścicielem SOJ nie dyskutuj na te tematy Cwaniak2

Kiedy dotarli do celu, Bruno odczuwałboleśnie w nogach przebyty kilometr, w szczególności, że do nie dawna nieprzyszło mu podróżować pieszo.
Raczej „już dawno nie przyszło mu podróżować pieszo”.
Cenna uwaga!

Mężczyźni dotarli do wrót. Pieczętowała jeczarna żelazna brama, która zdawała się pamiętać czasy pierwszych królów nowegoświata. Niestety po przekroczeniu tego progu czar pryskał.
Może tak:
„Mężczyźni dotarli do wrót. Czarna żelazna brama zdawała się pamiętać czasy pierwszych królów nowego świata. Niestety po jej przekroczeniu czar pryskał.”
Nie rozumiem, co w tym złego? Znów brak konstruktywnej krytyki z Twojej strony... W każdym razie, zmieniłam wedle Twego uznania. Trzeba czasem zaspokajać widzimisie czytelnika.

To się domaga gwałtownej korekty. Poza tym… dobre opisy, podobały mi się. Dialogi też nie były złe, poza wytkniętym już nadużywaniem imion. Miejscami jednak odmiana padła.
Nadużywanie imion? Gdzie to wyknęaś? Odmiana imion pada? Odmieniłam je właściwie. W każdym razie, usunęłam jedno „Meltarze” na zwyczajne „Meltar”, chociaż wołacz dyktuje mi inaczej...

Cz. II

Bruno odnalazł swego konia, wsiadł jednak na niego niechętnie. Nie mając zamiaru zwiedzać harmidru miasta ruszyli boczną drogą, co prawda dłuższą, ale o wiele szybciej pozwoliła dotrzeć im choć do śródmieścia.
Zwiedzać harmider? O.o
Tłumaczę się zastosowaniem metafory i brakiem lepszego pomysłu...

Tak czy owak, było lepiej niż na jesień po zbiorach, wtedy można było tylko pomarzyć o dotarciu na zamek.
…było lepiej niż na jesieni, tuż po zbiorach, wtedy…
Dlaczego?

Bezładnie wyrastające z ziemi domy pokrywały stwardniałą ziemię.
Oj!
Kurde. Jak ja nie cierpię gołosłowiarstwa -_=’

Po znacznym upływie czasu znaleźli się na drodze pałacowej.
„Po dłuższym czasie…”?
O! Tu się zgadzam. Dziękuję ;) (Jaaa, taki kawał tekstu bez komentarza Hevi, czy to znaczy, że był poprawny?)

Pałac widoczny był niemal z każdego zakątka miasta, pomimo że nietypowo usytuowany trzymał się z dala od rynku
Nie myl proszę pałacu władcy z ratuszem.
Och, to nie jego prywatna rezydencja, a główna siedziba władzy. Dokoedukowałam się trochę, hmmm, widac z kiepskich źródeł, bo mówiły mi, że twierdza jest „w środku miasta”, wokoło domy itd.

Rozwarta brama odsłaniała kamienną schodnię i wielkie dębowe wrota pokryte najrozmaitszymi zdobnikami.
Zdobieniami raczej.
Elementy zdobnicze, czyli zdobniki, czyli, że synonim do zdobienia.

Nad wyrytymi w odrzwiach metropoliami świeciły tysiące dębowych gwiazd i księżyców.
Wyrytymi na odrzwiach
Okay, poprawiam.

Troje mężczyzn szybkim tempem wspięło się na schody zmierzając ku rozpostartym wyzywająco skrzydłom.
„Trzech”, a nie „troje”, ponieważ to sami mężczyźni. „W szybkim tempie”, a nie „szybkim tempem”.
Dziękować, jak najbardziej to zmienię.

strop, bariery i stopnie były bogato przybrane perłami i połyskującym metalem, co z kolei nadawało owalnej sali chłodnej elegancji.
Mnie akurat chłodna elegancja kojarzy się z prostotą… Mam pytanie… Wyobraziłaś sobie ten pałac, czy tylko tak pisałaś „na żywca”?
Bo miał być elegancki, ale pełen prostoty... Rozmawiałyśmy o tym opisie, nie chcę o tym mówić x^x



Reszty mi się nie chce komentowac, napiszę tylko, że się z Tobą zgadzam X_X

hevs pisze...

Tak, dym może „się obijać”, w szczególności, że w tym tekście literackim dozwolone jest użycie przenośni, rozumiem, że Ty nie stosujesz środków stylistycznych.
Czasem stosuję. Ale jak dla mnie to powiewa tu absurdem ;p

Dlaczego uważasz, że powinnam „Jak i jego współplemieńcy” na jeden z podanych przez Ciebie zwrotów? Nie lubię gołosłowności... Ta uwaga nic nie wniosła.
Zdaje się, że tam było powtórzenie, z tego, co pamiętam.

W każdym razie ja wciąż uważam, że można stać cierpliwie bez ruchu oraz stać cierpliwie I bez ruchu.
Hmm... niby masz rację... ale swojego zdania nie zmienię ;P

Żeby mózg był połączony z klawiaturą...
Polecam "Wgrzeszników" Pat Cadigan. Tam jest trochę na ten temat.

Nie, „sobie” zostaje.
Jak chcesz. Ale po mojemu zbędne.

To już zależy od Twojego wyobrażenia.
Ok, ale kropka leci i tak.

Odmiana imion pada?
Nie imion, w ogóle, miejscami w tekście dziwne rzeczy się zdarzały. Ale wytknęłam wszystko wyżej. To tylko taka mała uwaga na przyszłość ;)

…było lepiej niż na jesieni, tuż po zbiorach, wtedy…
Dlaczego?

Bo z tego co pamiętam: nie "na jesień", tylko "na jesieni" ładniej brzmi i jest poprawniejsze (chyba, alfą i omegą nie jestem).

No, mniej więcej sorcia za jakość tego komentarza, ale jak się robi pięć rzeczy na raz, to nie bardzo można się skupić... ;)

Anonimowy pisze...

Excellent site you have got here.. It's hard to find high quality writing like yours nowadays. I seriously appreciate individuals like you! Take care!!

Feel free to surf to my homepage :: Photography

Anonimowy pisze...

Hi, i think that i saw you visited my web site so i came to “return
the favor”.I'm trying to find things to improve my website!I suppose its ok to use some of your ideas!!

my site Wedding photography

Anonimowy pisze...

This information is priceless. When can I find out more?


My homepage ... Wedding photography

Anonimowy pisze...

Excellent, what a website it is! This webpage provides useful data to us, keep it up.


Feel free to visit my web page: Photography